82 kilometr szlaku Sulęcin.

Zapraszam na trzeci odcinek bloga „POLSKI SZLAK KRZYŻOWCÓW – żonie też się podoba”

 

Po przejechaniu 32 kilometrów od Łagowa Lubuskiego, a licząc od początku szlaku to jego 82 kilometr. Dojeżdżamy do Sulęcina. To tu postaramy się odnaleźć legendarny skarb templariuszy. Skąd ta teza? W średniowieczu właścicielami Sulęcina byli Templariusze. W roku 1312 papież Klemens V, rozwiązuje Zakon. Upadek Templariuszy rozpoczął się w piątek 13 października 1307 roku. W tym dniu odbyła się policyjna akcja wszech czasów. O godzinie 6 rano ( ta pora niemiłych odwiedzin smutnych panów dotrwała do dnia dzisiejszego, no i piątek trzynastego od tamtej pory uważany jest za dzień pechowy) w całej Francji zostali aresztowani wszyscy członkowie zakonu Templariuszy wraz z ich wielkim mistrzem Jakubem de Molay.

Rzecz w dzisiejszych czasach niewiarygodna. Król Francji Filip IV Piękny, dekret z rozkazami o przeprowadzeniu akcji aresztowań Templariuszy wysłał do wszystkich swoich jednostek w całej Francji miesiąc wcześniej! Trudno w to uwierzyć, ale wszystko przez miesiąc zachowało się w tajemnicy, i nikt nie ostrzegł Wielkiego Mistrza. Policyjna akcja wszech czasów została wzorowo przeprowadzona. 18 marca 1314 Wielki Mistrz Zakonu Templariuszy Jakub de Molay płonie na stosie, zabierając ze sobą tajemnicę ukrycia legendarnych skarbów zakonu Templariuszy. Rzuca też klątwę na swoich prześladowców , Król Francji i papież w ciągu roku umierają na gwałtowne choroby.

Schedę po Templariuszach przejęli Joannici. Sulęcin nie był wyjątkiem, jest jednak małe ale, odbyło się to w roku 1322, czyli dziesięć lat po kasacji templariuszy. Wyznawcy spiskowych teorii dziejów, twierdzą , że to był czas potrzebny do ukrycia w okolicach Sulęcina całego skarbu lub jakiejś jego części. Może nam się poszczęści, to będziemy bogaci.

Sulęcin w średniowieczu leżał na ważnym szlaku handlowym z hanzeatyckiego miasta Frankfurtu nad Odra do Poznania. Stąd zapewne teorie o transporcie legendarnego skarbu starym szlakiem handlowym. Sulęcin w rekach Joannitów był do roku 1810 , gdzie nastąpiła jego sekularyzacja, prościej mówiąc jego likwidacja. Majątek Joannitów przeszedł w ręce państwa Pruskiego. W XVI wieku został wybudowany tu Dom Joannitów. Była to najniższa forma struktur organizacyjnych Zakonu. W 2008 roku dom powrócił do żywych. Został wyremontowany i obecnie znajduje się tu dom seniora. Dom do obejrzenia jest tylko z zewnątrz. Wcześniej w środku znajdowała się izba muzealna. Można było w niej poznać historię zakonu Joannitów. No cóż. Takie życie, Weryfikuje ono różne pomysły i idee, szkoda!.

W XVI wieku Magnaci duchowieństwo i mieszkańcy Sulęcina witali pierwszego elekcyjnego króla Polski Henryka Walezego, który po przekroczeniu granicy w Międzyrzeczu kierował się do Krakowa przejeżdżając przez Sulęcin. W XVII wieku przez Sulęcin przemaszerowały wojska hetmana Stefana Czarneckiego maszerujące na pomoc Dani. W tym samym wieku w Sulęcinie przez dwa miesiące przebywała córka Jana III Sobieskiego Teresa Kunegunda. Kolejnym władcą, który odwiedził Sulęcin był król Prus Fryderyk Wilhelm I. Po ustaniu władzy zakonu Joannitów Sulęcin staje się stolica powiatu torzymskiego, a w późniejszym czasie wschodnio- torzymskiego. Ten stan trwał do 1945 roku.

Pożoga wojenna nie oszczędziła miasta. Połowa miasta uległa zniszczona. Do jeszcze większych zniszczeń doprowadziła Armia Czerwona, paląc i niszcząc wszystko co napotkała na swojej drodze. Pierwszą ofiarą padł piękny miejski ratusz. Cegły z ratusza pojechały na odbudowę Warszawy. Taki los spotkał wiele miast na terenach dzisiejszej zachodniej Polski. Nowi jego mieszkańcy powoli lecz skutecznie przywracali miasto do życia. Przywrócili je tak dobrze, że Sulęcin dzisiaj żyje pełnią życia. Miasto posiada własne radio, organizowane tu imprezy muzyczne to najwyższa półka. Miejscowe zespoły znane są w całej Polsce. Na YouTubie mają milionowe odsłony. Klub muzyczny u Bulka to najdłużej działający w jednym miejscu klub muzyczny w województwie lubuskim.

Sulęcin to też iście miasto królewskie. Tu mieszka ostatni potomek w linii prostej króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Sulęcin to druga perła turystyczna po Łagowie na szlaku. Dlaczego ? W 2012 roku Gminy: Sulęcin, Lubniewice, Łagów oraz Lubrza podpisały list intencyjny w sprawie zawarcia Międzygminnego Porozumienia Turystycznego „Lubuskie Perły”.

Czas na perłowy spacer po mieście. Rozpoczynamy od rynku. Na jego środku stoi fontanna dobrosąsiedzka. Znajduje się tu kilka zabytkowych kamienic. Na jednej z nich znajdziemy pamiątkowa tablica poświęcona Leonowi Pineckiemu mistrzowi świata w zapasach, który przez dwa lata tu mieszkał prowadząc mała restauracyjkę . Zmarł na atak serca w 1949 roku. Pochowany został w Łagowie Lubuskim. W Sulęcinie jak i w Łagowie posiada on swoją ulicę.

Po naszym spacerze wokół ryneczku możemy poczuć magię smaku wstępując na ciastko i kawę do cukierni Monika . Delektując się słodkościami możemy przemyśleć i próbować rozwikłać zagadkę Skarbu Templariuszy.

Zakon Templariuszy to bankierzy średniowiecznej Europy. Wprowadzili oni bezgotówkowy obrót pieniądza. Posiadali kantory walut. Templariusze zgromadzili ogromny majątek. Mieli własną flotę. Stacjonowała ona w wielu miejscach nad morzem Śródziemnym: we Francji, Włoszech, Flandrii, Portugalii. Pływali też po Atlantyku. Prowadzili handel z Wyspami Brytyjskimi i z potężnym związkiem średniowiecznych miast czyli Hanzą. Była to globalna Firma prowadzącą działalność na całym świecie. Budziło to zazdrość u wielu możnych ówczesnego świata. Do władz zakonnych dochodziły słuchy o zbierających się czarnych chmurach nad zakonem, nikt nie brał tego jednak poważnie. Król Francji Filip IV zwany Pięknym, bo chyba takim musiał być :) był największym ich dłużnikiem. Pętla kredytowa zaciskała mu się wokół szyi. Nie widząc innego wyjścia z długów wymyśla intrygę, która, jak sądził, pozwoli mu przejąć skarby Templariuszy. W okrutny sposób niszczy zakon, skarbów jednak nie odnajduje. Jak głosi legenda, dzień przed aresztowaniem templariuszy, z Paryża miało wypłynąć Sekwaną 18 galer załadowanych skarbami Zakonu. Dla niepoznaki statki pokryto smołą i posypano węglem. Od ponad siedmiuset lat na całym świecie łowcy przygód szukają skarbu templariuszy. Może nam się poszczęści?!. Zakon Templariuszy przebywając w Ziemi Świętej nie tylko walczył z Saracenami. Czerpał on pełnymi garściami z wiedzy wschodu. Poznali oni tam tajniki fizyki, matematyki i rolnictwa. To Templariusze do Polski przywieźli marchewkę. Może trudno w to uwierzyć. Ale gdyby nie Templariusze i Cystersi nie mielibyśmy ani bigosu ani Karpia. Kolejna niezwykła umiejętność templariuszy to produkcja szyfrowanych kart płatniczych. Plastiku wtedy jeszcze nie znano. Zaszyfrowana karta płatnicza była papierowa lub zrobiona z materiału. Można nią było dokonywać płatności na całym świecie. Dla rabusia taka karta płatnicza była bez wartości, bo szyfr do niej znali tylko templariusze. Kolejnym wynalazkiem były kalkulatory, które pracowały w kantorach wymiany walut. Z wyglądu przypominały one szachownicę. Zakonnik przesuwając w znany sobie tylko sposób kamienie na niej, potrafił przeliczyć każdą walutę na świecie. Templariusze, aby móc utrzymać swoją armie, flotę, wszystkie zamki, potrzebowali stałego przypływu gotówki. Oprócz zysków z operacji finansowych stałe wpływy do kasy zakonu zapewniały komandorie zakonne rozsiana po całej Europie. Były to dobrze prosperujące i przynoszące duże dochody przedsiębiorstwa rolne. Tajemnice Templariuszy to nasza magia szlaku, a nasze pierwsze słodkości w Sulęcinie to magia smaku.

Ruszamy w poszukiwaniu kolejnych tajemnic. Jak głoszą legendy spadkobiercami tajemnic Templariuszy byli Wolnomularze. Czy znajdziemy w Sulęcinie ich ślady? Jakby inaczej, to rzecz oczywista! Kierujemy się na ulicę Żeromskiego pod numer 71 gdzie obejrzymy jedną z nielicznych tak dobrze zachowanych w województwie lubuskim pamiątek po wolnomularzach. Piękny budynek z wielkimi oknami to dawne miejsce spotkań sulęcińskiej loży „Pod Gwiazdą św. Jana”. Od Wolnomularzy dostajemy wskazówkę, dotycząca kolejnego miejsca związanego z Zakonem Templariuszy. W tym celu mamy udać się do wsi Ostrów oddalonej jeden kilometr od granic miasta. Tu z pomocą miejscowych regionalistów odkrywamy, że tutejszy kościół to dawna kaplica zakonna. Niektórzy z nich idą dalej i twierdzą że w tym miejscu była Komandoria zakonna. Dowodu na to jednak nie ma. Kolejna wskazówka dotyczy sulęcińskiego gotyckiego Kościoła pod wezwaniem świętego Mikołaja. Zadaniem naszym jest znalezienie dziwnie wyglądających przypominających czaszki cegieł. Tajemnic związanych z Templariuszami odkryliśmy tu wiele, niestety bez sukcesów. Legendarny skarb czeka dalej na swojego odkrywcę. Pamięć o Templariuszach przetrwała wieki. Sulęciński herb nawiązuję do ich symboli. Natchnieni duchem templariuszy idziemy obejrzeć fragmenty obronnych murów zbudowanych z polnego kamienia. Godną uwagi i obejrzenia w Sulecinie jest willa miejscowego fabrykanta Neuenfelda, także ciekawe przedwojenne budynki szkolne, oraz szpital wybudowany w 1858 roku, dzięki staraniom zakonu Joannitów.

Sulęcin i jego okolice warto zwiedzić na rowerze, wszak to stolica rowerowa województwa lubuskiego. Liczne wzgórza morenowe poprzecinane rzeczkami i strumieniami, piękne lasy, jeziora, głazy narzutowe wszystko to obejrzymy podczas naszych podróży rowerowych. Co roku Sulęcin organizuje międzynarodowy zlot cyklistów. Miłośnicy dwóch kółek są tu bardzo mile widziani.

Sulęcin posiada własną rozgłośnię radiową, działająca przy Sulęcińskim Ośrodku Kultury. Warto posłuchać :).

Czas na kolejną odsłonę magii smaku. Dla koneserów i smakoszy polecamy restauracje Kormoran. Inną atrakcją tego miejsca są Łowiska. Tu można powędkować i posmakować świeżej, dopiero co złapanej swojej zdobyczy. Na mieście można poszukać własnego smaku w licznych barach i pizzeriach.

Po posiłku ruszamy w drogę. Pierwszym naszym przystankiem jest magiczny zespół pałacowo-parkowy w Gliśnie. Został wybudowany jako letnia rezydencja dla Friedricha von Posera. Później właścicielem staje się Israel Moses Henoch. Organizuje on tu luksusowy hotel wraz z kasynem gry. Trzecim jego właścicielem zostaje Hans Karl von Wartenberg, przerabia on pałac na rodzinna posiadłość. Dzisiaj w pałacu siedzibę ma Ośrodek Doradztwa Rolniczego. Otaczający pałac - park angielski to idealne miejsce na aktywny odpoczynek. Co roku organizowane są tu wystawy rolnicze.

Po odpoczynku dla ciała i uczty dla duszy jedziemy do pięknych Lubniewic. Miejscowość letniskowa, kolejna perła turystyczna położona pomiędzy trzema jeziorami. Bogactwo przyrody niezwykłe zabytki, park miłości, przejażki: konne, jachtem, kajakiem, rowerem no i na końcu pieszo. Tu każdy środek lokomocji sprawdzi się znakomicie. Zwiedzanie Lubniewic z wody to doskonała alternatywa. Polecam skorzystać ze wszystkich możliwych środków lokomocji w zwiedzaniu Lubniewic. Tu czas biegnie inaczej. Nareszcie, nadszedł czas na atrakcje Lubniewic. Pierwszą polecaną atrakcją jest tak zwany nowy zamek. Neorenesansowy zamek został wzniesiony na początku lat dwudziestych przez ród von Waldów. Ród ten był przez ponad sześćset lat właścicielami Lubniewic. Przypałacowy park bogaty jest w piękne drzewa: nie tylko:buki, dęby, platany, lecz również te egzotyczne: perełkowiec japoński, jodła balsamiczna czy grab dębolistny. Po zakończeniu II wojny światowej w pałacu miała siedzibę szkoła z internatem dla sierot dzieci nauczycieli zamordowanych na wojnie. Od roku 1949 po powołaniu funduszu wczasów pracowniczych, staje się jego ośrodkiem wczasowym. Na jeden z turnusów przyjeżdża tu lekarka Michalina Wisłocka. Jest w trudnym okresie swojego życia zawodowego jak i prywatnego. Jest tuż po rozwodzie. Tu poznaje Jurka, rodzi się między nimi płomienny romans. Jak sama to wspomina.... to było coś niezwykłego........... romans ten był impulsem do napisania legendarnej książki, która odmieniła obyczajowo miliony ludzi w Polsce. Mówię tu o książce „Sztuka kochania” Michaliny Wisłockiej. W 2013 roku w Lubniewicach zostaje wytyczony szlak miłości imienia Wisłockiej. W 2017 roku powstaje film fabularny na podstawie życiorysu Michaliny Wisłockiej „Sztuka Kochania” Zdjęcia do filmu kręcono w Lubniewicach i w Warszawie. Obecnym właścicielem pałacu jest Jan Lubomirski-Lanckoroński jednocześnie prezes Fundacji Książąt Lubomirskich. Po kapitalnym remoncie zamek został udostępniony dla zwiedzających.

Kolejnym etapem naszego spaceru po Lubniewicach jest rynek z kafejkami i restauracjami, tutaj sami możemy poszukać naszej magii smaku. Dla koneserów magii smaku polecamy restauracje w hotelu Woiński, gdzie na tarasie poczujemy magię szlaku i magię smaku. Takich miejsc łączących obie magię jest tu jeszcze kilka. Interesującym zabytkiem jest szachulcowy dom, ciekawie położony, a w nim strawa dla ducha czyli księgarnia.

Jedziemy dalej. Przejeżdżamy przesmykiem w stronę Jarnatowo gdzie oglądamy zespół pałacowo parkowy, dalej mijamy wieś Miechów, kierujemy się w stronę Żubrowa. Na miejscu czeka na nas rzadko spotykany w Polsce kościół rotundowy. Kolejnym miejscem naszego tu pobytu jest pałac, niestety w złym stanie. Teraz idziemy obejrzeć magię przyrody.

Jest nim rezerwat Wąwóz Żubrowski. Czekają tu na nas niezwykłe widoki. Po kilku kąpielach leśnych udajemy się w dalszą trasę. Wracamy przez Sulęcin. obieramy kierunek w stronę Ośno Lubuskiego, mijamy Długoszyn. Przed wojną działała tu podziemna kopalnia węgla brunatnego, jedziemy dalej mijamy Drogomin i dojeżdżamy do Ośna Lubuskiego naszej czwartej szlakowej miejscowości. Niezwykłej, bo z doskonale zachowanymi średniowiecznymi fortyfikacjami, no!, ale o tym w naszym kolejnym bloga. Serdecznie zapraszam!

Podcast

SULĘCIN I OKOLICE 

 

 

 

Zapraszamy do obejrzenia  wideopocztówki z Sulęcina z 2005 roku