115 kilometr szlaku. Po przejechaniu kolejnych 14 kilometrów dojeżdżamy do Słońska.

Zapraszam na piaty odcinek bloga Polski Szlak Krzyżowców – żonie się też podoba.

 115 kilometr szlaku dojeżdżamy do Słońska.

 

Ta z wyglądu niepozorna miejscowość kryje w sobie niesamowite historie. Słońsk to ponad 400 letnia stolica zakonu joannitów języka brandenburskiego o pełnej nazwie Zakon Rycerski św. Jana ze Szpitala w Jerozolimie. Od 1460 roku miał tu swoją siedzibę na Wysokim Zamku ich WIELKI MISTRZ ZAKONNY. Później Słońsk okrył się ciemną kartą historii. Powstaje tu najcięższe więzienie w Prusach. W czasach hitlerowskich powołano w Słońsku ówczesnym Sonnenburgu jeden z pierwszych obozów koncentracyjnych, przekształcony później na więzienie dla członków Ruchu Oporu Państw zachodnich, objętych słynnym dekretem "Nacht und Nebel", czyli "Noc i Mgła". Dla historii państwa Luksemburg jest to miejsce szczególne.

Dzisiaj Słońsk znany jest miłośnikom przyrody i bezkrwawych łowów i rajem dla wędkarzy. Idealnym miejscem na tego rodzaju przygody jest położony w pobliżu Słońska Park Narodowy „ Ujście Warty”. Aha jeszcze bym zapomniał o rzeczy niezwykłej. Istnieje tu eksterytorialne państwo „ Rzeczpospolita Ptasia” z własnym Prezydentem oraz parlamentem. Każdy obywatel otrzymuje paszport rzeczpospolitej ptasiej. Co roku organizowany jest zlot obywateli Rzeczpospolitej Ptasiej.

Teraz cofnijmy się o kilkaset lat wstecz do trzynastego wieku. Wtedy pojawia się pierwszy historyczny zapis o miejscowości. Należała ona wtedy do zakonu Templariuszy, a może tu? Na tych bezkresnych bagnach zakon ukrył swój legendarny skarb. Wróćmy do naszej historii Słońska. Kolejnymi jego właścicielami byli: biskupi lubuscy, następnie margrabiowe brandenburscy, którzy przekazali Słońsk dla zakonu Joannitów, w zastaw za 900 kop groszy czeskich. Później Joannici za kolejne 900 kop groszy czeskich dokonują zakupu Słońska i przyległych miejscowości: Chartowa, Muszkowa, Krzeszyc, Lemierzyc, Ownic, Przyborowa. Słońsk staję się stolicą zakonu czyli siedziby Baliwatu Brandenburskiego Zakonu Rycerskiego św. Jana ze Szpitala w Jerozolimie. Następuje rozwój miejscowości. Joannici rozbudowują zamek, budują szkołę.

 Mistrz zakonny funduje stypendia dla najlepszych uczniów. Zgodnie ze swoja regułą zakonną joannici budują tu szpital. Najsłynniejszym wielkim mistrzem zakonu był człowiek legenda złotego okresu Holandii Jan Maurycy von Nassau.

 

Wcześniej Gubernator Brazylii Holenderskiej. Wicegubernatorem był wtedy nasz rodak Admirał Krzysztof Arciszewski legenda za życia. Polak któremu Holendrzy postawili pomnik i wybili pamiątkowy medal. Najsłynniejszy Polski banita. Geniusz taktyki wojskowej. Jeszcze w Europie zasłynął jako dowodzący oblężeniem „La Rochelle”. Historie tą rozsławił na cały świat francuski pisarz Aleksander Dumas w książce „Trzej muszkieterowie”.

Wróćmy do Brazylii. Jak mówi przysłowie dwóch króli nie może rządzić na jednym podwórku. Narastał konflikt między Gubernatorem a jego zastępca. Von Nassau zwalnia Arciszewskiego, i odsyła go do Holandii, jednocześnie go degradując. Po powrocie Arciszewskiego do Holandii, witano go tu   z wielkimi honorami. Przywraca się mu stopień admiralski wraz z wszystkimi odznaczeniami. Witany jest tu przez tłumy mieszkańców jak król. To była taka interesująca polska ciekawostka.

Wracamy do historii naszej szlakowej miejscowości czyli Słońska. Wielki Mistrz zakonu Joannitów w Sonnenburgu tak wtedy nazywał się Słońsk Jan Maurycy von Nassau zapisał się złotymi zgłoskami w historii miejscowości. W czasie jego rządów nastąpił największy rozwój Słońska. Mieszkańcy o tym pamiętają organizując coroczne imprezy o nazwie Maurycjada.

Likwidacja Baliwatu Brandenburskiego nastąpiła w roku 1810. W roku 1852 król Pruski Fryderyk Wilhelm IV ponownie powołuje baliwat brandenburski do życia w formie stowarzyszenie. Ich członkami była pruska arystokracja. Zostać rycerzem zakonnym, baliwatu brandenburskiego to był wielki honor. Słynne na całą Europę było pasowania na rycerzy.

Zostawali nimi przedstawiciele najsłynniejszych rodów niemieckich. Nowo pasowany rycerz dostawał zgodę na zawieszenie swojego rodowego herbu wraz z portretem na Wysokim zamku. Oglądając przedwojenne zdjęcia z wnętrza zamku jak i kościoła, największe wrażenie robi ilość rodowych herbów i portretów członków zakonu . Na ścianach sal zamkowych jak i w kościele nie można było przysłowiowego palca wcisnąć. Robiło to ogromne wrażenie na wszystkich oglądających. Słoński zbiór był największym zbiorem heraldycznym w Europie.

Nawet zbiór angielskich herbów kawalerów orderu świętej podwiązki na zamku królewskim w Windsorze był mniejszy. Jego tajemnicze zniknięcie, a później słynne objawienie na wystawie w muzeum w Sztokholmie to gotowy scenariusz filmu sensacyjnego w stylu „Indiana Jones”. Jak piszą detektywi historii, szeregowy pracownik archiwum akt dawnych w Warszawie uratował skrzynie z herbami od wyrzucenia ich na śmietnik. Ciśnie się na usta - skandal!!! Za zgodą ministerstwa kultury słoński skarb legalnie opuścił granicę Polski. Był zapłatą za pracę przy odbudowie zamku Królewskiego w Warszawie. Wyceniony został tylkona 35 tysięcy dolarów. Nie trafił jednak w ręce prawowitych właścicieli. Zajęli się nim najsłynniejsi marszandzi Europy, organizując wielką wystawę w narodowym muzeum w Sztokholmie. Odbiła się ona szerokim echem na całym świecie. Ówczesny najsłynniejszy marszand w Szwecji współorganizator tej wystawy wystawił ją w całości na sprzedaż. Tak ma się sprawa z herbami, dalej tajemnicą jest sprawa portretów z zamku i z kościoła w Słońsku. Dwa portrety z zamku w Słońsku, potwierdza to sygnatura na odwrocie obrazu są w posiadaniu reżysera filmowego Janusz Majewskiego. W jego odpowiedzi na zapytanie byłego wójta Słońska wyjaśnił co następuje: Jeden z portretów przed jego renowacją jak pisał Janusz Majewski miał dziury po kulach z karabinu maszynowego. Po wojnie pojawiło się wśród handlarzy antyków dużo przedmiotów z rożnych zamków z terenów obecnej Polski zachodniej. Wiele z tych przedmiotów zagrało jako scenografia w wielu polskich filmach fabularnych. A dwa portrety legalnie kupił on w sklepie handlującymi antykami. Ot i cała tajemnica.

Obecnie zamek Wielkiego Baliwa w Słońsku to trwała ruina. Zabezpieczona przed dalsza degradacją, są plany na jej udostępnienie dla zwiedzających. Do roku 1976 zamek w Słońsku był w bardzo dobrym stanie. Zniszczył go pożar. Jak mówią miejscowi było to podpalenie, aby ukryć nieprawidłowości podczas przeprowadzanego remontu zamku. Chodziło o nielegalny handel materiałami budowlanymi. Wielka szkoda. Ale jest nadzieja, że zamek dostanie drugie życie. Będzie miejscem spotkań, wystaw i imprez plenerowych.

Naprzeciwko zamku stoi monumentalny dawny kościół Joannitów. Obecnie to świątynia katolicka, wybudowana w stylu gotyckim z przebudowaną w XIX wieku wieżą kościelną według projektu słynnego pruskiego architekta Karla von Schinkla. Wielkość i bogate wyposażenie kościoła świadczą o niezwykłej randze tej świątyni w przeszłości. Środek kościoła robi ogromne wrażenie. Najcenniejszym zabytkiem jest renesansowy magiczny ołtarz zbudowany z drewna i alabastru. Kolejnymi działami sztuki jest ambona udekorowana krzyżami maltańskimi, kamienna chrzcielnica, nagrobek z szesnastego wieku. Krzesło z zamku joannitów. W środku kościoła jest rzecz niezwykła, nie rzucająca się w oczy. Musimy spojrzeć do góry. Na łączeniu sklepień krzyżowo-żebrowych znajduja się ceramiczne zworniki przestawiające: świętych, zwierzęta, budowle, insygnia władzy i insygnia zakonne. 200 zworników to prawdziwe działa sztuki. Kolejnym klejnotem są dziewiętnastowieczne organy z warsztatu Karla Augusta Buchholza. Po ich remoncie gra na nich to ogromna przyjemność dla atysty i ku uciesze uszów melomanów.

Po tych przeżyciach duchowych proponuje odpoczynek w formie spaceru po Słońsku. Wychodzimy z kościoła. W czasach kiedy Słońsk był stolicą Baliwatu Brandenurskiego, zamek znajdował się centrum miejscowości. Od zamku gwiaździście rozchodziły się ulice. Rozwój miejscowości zależał od decyzji władz zakonu. Panowie na wysokim zamku wydawali wszystkie zgody: handlowe, budowlane i administracyjne. Wychodząc z koscioła kierując się na prawo mijamy piękny szachulcowy budynek, gdzie dawniej mieściła się szkółka parafialna. Obecnie mieści się w nim Izba Tradycji Regionalnej. Idziemy w kierunku ulicy Poniatowskiego. Dochodzimy do budynku z czerwonej cegły. Dawniej trójwyznaniowy dom pomocy społecznej. Na ścianach odnajdziemy tu: krzyż maltański, krzyż katolicki i gwiazdę Dawida.

Teraz czas na rower. Jedziemy odwiedzić Rzeczpospolitą Ptasią. Państwo z własnym Prezydentem, Parlamentem, biurem paszportowym, herbem i flagę. W tym państwie najważniejszym obywatelem jest ptak. Dzięki tej pięknej inicjatywie o tym niezwykłym i magicznym miejscu, dzikiej przyrodzie, gdzie króluje ptactwo wodne dowiedziała się cała Polska i Europa. Jak wyrazimy tylko chęć i wolę to możemy zostać obywatelami Rzeczpospolitej Ptasiej. Na potwierdzenie tego otrzymujemy Paszport tego niezwykłego państwa. Kilka kroków Przed symbolicznym słupem granicznym z napisem Rzeczpospolia Ptasia znajduje się piękna zabytkowa przepompownia wody. Jest to połączenie zabytku architektury z zabytkiem techniki. Zbudowana jest z cegły ceramicznej w stylu modernistycznym. Zadanie przepompowni jest proste. Nadmiar wody przerzucić z jednej strony na drugą. To zadanie przepompownia wykonuje sumiennie od ponad 100 lat.

Wracamy do naszego ptasiego państwa. Uroki jego można poznać pływając kajakiem, a wczesne Marki będą podziwiać magiczne krajobrazy spowite mgłą wraz z odgłosami dzikiej przyrody. Po zejściu mgły ukazują się nam tysiące przelatujących kluczy ptactwa wodnego. To nasza magia szlaku.

Po tych niezwykłych przeżyciach trochę ochłody dla ciała i duszy w trakcie powrotnej jazdy na rowerze. Wracamy do Słońska dopełnić wrażeń z parku narodowego „Ujście Warty” będzie to połączenie najnowszej technologii z dziką przyrodą. Ahoj przygodo!!!Jedziemy do Ośrodka Muzealna Edukacyjnego Parku Narodowego Ujście Warty. Polecimy balonem zobaczyć cały park z góry. Bezpiecznie pochodzimy po torfowisku. Popływamy łódką w niedostępnych, ściśle chronionych terenach parku. Rozwiążemy odwieczny dylemat co było pierwsza kura? Nie!!! nie!!! Gęś czy jajko. Kolejną przygodą będzie podwodny świat Ujścia warty. A po wyjściu posłuchamy dźwięków z Wielkiego Ucha.

Miejsce na kolejną odsłonę magii szlaku jest wycieczka rowerowa na betonkę. Uwaga trasa niebezpieczna, istnieje zagrożenie poślizgu na krowich kupach. Krowy tu są naturalnymi kosiarkami terenów zielonych parku narodowego. Kolejnym przystankiem naszej wycieczki rowerowej jest jezioro Radachowskie. Położone w środku lasu. Woda i las tworzą tu magiczny niepowtarzalny klimat. Po odpoczynku i kąpieli wodnej oraz leśnej. Kąpiel leśna to przytulanie się do drzew, i czerpanie z nich energii. Ten rodzaj kąpieli jest bardzo popularny w Japonii. Naładowani pozytywną energią jedziemy odkryć tajemnicę znakomitego słońskiego chleba. Smak ten zawdzięcza on wyśmienitej mące z zabytkowego słońskiego młyna, pracował on nieprzerwanie od ponad 100 lat na oryginalnym wyposażeniu. To miejsce niezwykłe. Każdy miejscowy , czy turysta obowiązkowo musi ten młyn odwiedzić.

Tak rozpoczynamy magię smaku. Słońsk zawsze kojarzył się z rybami. W niedalekim Przyborowie mieszkali zawodowi rybacy, poławiali oni rybę na Warcie i jej kanałach. Czas na pierwszą nietypowa magia smaku. Każdy chętny może sam złowić na kanałach Warty lub Postomi smaczną rybę i delektować się jej smakiem. Drugą podobna możliwość daje nam Fish Camp w Ownicach. Jest to komercyjne łowisko. Złowioną tu rybę można sobie na miejscu na grillu przygotować . Zapraszam do szukania własnej magi smaku w Hotelu Natura, zajeździe Chrobry, Restauracji Słowiańska, restauracji Tomahawk, i w Swojskim jadle. Odpoczęci, najedzeni możemy posłuchać ciemniejszej strony historii Słońska.

W dziewiętnastym wieku wybudowane zostało tu ciężkie więzienie karne, przeznaczone dla recydywistów. Jednak więźniami byli również opozycjoniści polityczni z Niemiec i z Polski jednym z nich był Bronisław Dąbrowski, syn generała Jana Henryka Dąbrowskiego W roku 1933 powstaje tu jeden z pierwszych obozów koncentracyjnych III Rzeszy. Pierwszymi jego więźniami byli przeciwnicy brunatnego reżimu. Wśród nich był niemiecki pacyfista laureat Pokojowej Nagrody Nobla Carl von Osietzky. Kolejnym etapem tego piekła na ziemi, jak o nim wspominali Ci którym, udało się tu przeżyć był dekret Nacht und Nebel czyli Noc i Mgła. Jednym z czterech wytypowanych miejsc wykonujących ten dekret było ciężkie więzienie w Słońsku. Dotyczył on członków ruchu oporu Państw zachodniej Europy. Pomysł na uciszenie działań ruchów oporu w okupowanych Państwach europy zachodniej w swej prostocie był genialny. Niemcy w środku nocy porywali szefa ruchu oporu w wytypowanym państwie. Znikał on w nocy i we mgle. Kolejnym ruchem ze strony hitlerowskich Niemiec, było powiadomienie pozostałych członków ruchu oporu , o tym, że ich szef żyje, został gdzieś wywieziony. Cała siła danego ruchu oporu skupiała się na poszukiwaniach, a nie na działalności sabotażowej. Więźniami byli wybitni opozycjoniści państw zachodnich na przykład francuski minister poczty w przedwojennych rządzie Francji i wielu wielu innych z Francji, Holandii Belgii, Norwegii. Dla malutkiego księstwa Luksemburg Słońsk to miejsce święte. W nocy z 30 na 31 stycznia tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej specjalny oddział gestapo z Frankfurtu nad Odrą rozstrzeliwuje tu 819 więźniów w tym 92 młodych Luksemburczyków, dezerterów z Wermachtu. W Słońsku dwa razy złożył oficjalna wizytę Wielki książę Luksmeburga oddając hołd w miejscu tragedii tych młodych ludzi. Więcej o tych tragicznych wydarzeniach dowiedzą się Państwo odwiedzając Muzeum Martyrologii w Słońsku. W pobliżu muzeum znajduje się ściana przy której rozstrzeliwano więźniów. Po drugie stronie Słońska w kierunku Kostrzyna nad Odrą znajduje się cmentarz ofiar tej masakry.

Makabryczne historię trochę nas przytłoczyły. Dla resetu polecamy ścieżki piesze i rowerowe wokół Parku narodowego Ujście Warty. Park narodowy Ujście Warty wyróżnia się ze wszystkich istniejących parków narodowych w Polsce. Jego obszar w osiemnastym wieku został sztucznie stworzony przez człowieka. Na polecenie Fryderyka II zwanym Wielkim został zmieniony bieg Warty przy jej ujściu do Odry. Na ówczesne czasy była to inwestycja bez precedensu. Holendrzy przyjeżdżali uczyć się tu od Niemców sztuki melioracji. Później uczeń przerósł mistrza.

Czas na zwiedzanie okolic Słońska. Jedziemy do Nowej Ameryki. O jej powstaniu krąży taka przypowieść. Biedni chłopi pruscy zwrócili się do swojego króla Fryderyka Wielkiego o zgodę na wyjazd do Ameryki. Chcieli polepszyć swój byt. Król oświadczył im że zgody na wyjazd nie będzie, bo stworzę Wam nową Amerykę. Jak powiedział tak zrobił. Zmienił bieg Warty. Osuszył teren. Stworzył ogromy teren zalewowy, to właśnie jest teren dzisiejszego Parku narodowego Ujście warty i zaprosił do Nowej Ameryki chętnych , którzy chcieli tu zamieszkać. Dając im ogromne przywileje. Nowo przybyłym osadnikom żyło się tu dobrze. Nazwy nowych miejscowości jak obiecał król były oczywiście amerykańskie: New York, Pensylwania, Maryland, Jamajka, Ceylon, Hampshire, Malta. Po 1945 roku amerykańskie nazwy mocno kuły komunistów w oczy, no i je spolszczono. Szkoda straciliśmy na własne życzenie Nową Amerykę. Co ją jeszcze wyróżnia. To że cała infrastruktura domy, pomieszczenia gospodarskie, kościoły powstały w tym samym czasie w osiemnastym wieku. Co jest rzadkością na całym świecie. Od strony północnej wjazd do nowej Ameryki jest taki sam jak do Ameryki, przez wielka wodę. Do Nowej Ameryki tą wodą jet rzeka Warta, a przeprawić się pomaga nam magiczny prom w Kłopotowie. Koniecznie trzeba z tego skorzystać.

Z Nowej Ameryki kierujemy się do Lemierzyc. Zwiedzić pozostałości po wielkiej fabryce amunicji. Była ona tak dobrze naturalnie zamaskowana, że trudno ja było namierzyć. Nawet z powietrza przelatujące samoloty tego nie potrafiły zrobić. Dzisiaj zostały z niej porośnięte mchem ruiny. Jedziemy dalej w kierunku Kostrzyna nad Odrą mijamy Słońsk dojeżdżamy do skrętu na Czarnów. Po prawej stronie mamy wieżę widokową. Zatrzymujemy się aby kolejny raz dotknąć naszej magi szlaku. Jedziemy dalej po przejechaniu 8 kilometrów dojeżdżamy do Chyrzyna. Tu ma swoją siedzibę dyrekcja Parku Narodowego Ujście Warty. Wchodzimy na szklaną wieżę, kolejny raz posmakować magię szlaku. Drugą atrakcją, którą koniecznie trzeba zobaczyć jest zabytkowe wyposażenie starej przepompowni w Chyżynie. Po tych atrakcjach dojeżdzamy do Kostrzyna nad Odrą do polskich Pompeji, ale to już w kolejnym odcinku naszego bloga. Serdecznie zapraszam.

Podcast

SŁOŃSK I OKOLICE