101 kilometr szlaku.

Zapraszam na trzeci odcinek bloga: Polski szlak Krzyżowców – żonie się też podoba.

 

101 kilometr szlaku. Dojeżdżamy do Ośna Lubuskiego. Miasto wśród pięknych lasów i malowniczych jezior. Jedno z nich jest w centrum miasta. Jest to pierwsze z pięciu miast na szlaku  z doskonale zachowanymi średniowiecznymi obwarowaniami miejskimi. Wędrówka wokół murów miejskich przenosi nas w klimat średniowiecza. Ośno Lubuskie w czasach średniowiecza było miastem o dużym znaczeniu politycznym i gospodarczym. Położenia miasta na szlaku handlowym sprzyjało jego rozwojowi. Historia osadnictwa na tych terenach sięga czasów dziewiątego wieku przed naszą erą. Potwierdzają to badania archeologiczne. Najcenniejszym skarbem znalezionym podczas badań jest wykonany z brązu wózek kultowy liczący sobie trzy tysiące lat. Znajduje się on teraz w muzeum w Norymberdze w Niemczech.

W czasach nowożytnych w trzynastym wieku Ośno Lubuskie miało przywilej miasta targowego. W tamtym okresie miasto miało ogromne znaczenie polityczne, jak i gospodarcze. W trzynastym wieku Ośno Lubuskie było siedziba dekanatu, obejmował on trzydzieści miejscowości i był największy w rejonie. Miasto podlegało wtedy Biskupstwu Lubuskiemu. Po przejęciu terenów przez Askańczyków, tworzą oni Krainę Torzymską ze stolicą w Ośnie Lubuskim. W czternastym wieku powstaje samorząd miejski. Rajcy miejscy otrzymują przywileje. Z dokumentów historycznych dowiadujemy się, że było ich ośmiu, a na ich czele stał Burmistrz. Ośno Lubuskie posiadało prawo bicia własnej monety. Znajdował się tu specjalny sąd graniczny. Po polskiej stronie taki sąd znajdował się w Międzyrzeczu. W Ośnie istniała też funkcja pisarza miejskiego. W tamtym okresie miasto słynęło z produkcji doskonałego piwa. Wieści o tym doskonałym trunku rozchodziły się błyskawicznie. Bez smartfonów i social mediów wszyscy rycerze zaciężni byli dobrze poinformowani o takich miejscach . Tak też było z boskim trunkiem jak wtedy nazywano piwo. Tą informację przekazywali sobie rycerze poczta pantoflową, inaczej mówiąc z ust do ust W tam tym okresie w Ośnie funkcjonowało aż 857 warzelni piwa. Zaciężni rycerze wędrujący do Malborka za tą przyjemność płacili już za zarobione pieniądze. Jak to możliwe? Wyjaśniam od razu. Od Krosna Odrzańskiego Zakon Krzyżacki zaciężnym rycerzom naliczał dni do wypłaty żołdu. Dlatego mogli oni sobie pozwolić pić najlepsze piwo z warzelni ośniańskiej jak i krośnieńskiej. Zaciężni rycerze nie mogli swobodnie pofolgować z piciem boskiego trunku. Szlak był miejscem licznych napadów na wędrowców dokonywanych przez specjalistyczna grupę rabusiów. Była to plaga, która spędzała sen z powiek rządzących szlakowymi miastami. W celu lepszej ochrony wędrujących szlakiem, miasta na nich położone zrzeszały się w związki powołując specjalną policję do spraw walki z rabusiami, których wtedy nazywano „Raubritterami”. Jeden z największych sukcesów związku było rozbicie gniazda Rabusi w Boczowie koło Rzepina.

Ośno Lubuskiego, jako miasto, miało dobrze rozwinięty system samoobrony. Miedzy inymi doskonale obroniło się przed hordą czeskich husytów, którzy palili wszystko co stanęło im na drodze w odwecie za spalenie ich przywódcy Jana Husa. Drugim spektakularnym sukcesem była obrona miasta przed księciem Janem Żagańskim, który przez trzy dni próbował je zdobyć. Nowy władca ziemi torzymskiej Jan Kostrzyński nadał przywilej dla Ośna na monopol w zaopatrywaniu w piwo na wszystkie karczmy w regionie. Zatwierdził on również przywileje dla miejscowego Bractwa Kurkowego. Od roku 1560 o zdrowie mieszkańców dbał aptekarz. W tym właśnie roku powstała tu pierwsza apteka w mieście. Mimo licznych przeciwności losu –miedzy innymi częste pożary, miasto ciągle się rozwija. Mieszkający tu ludzie byli niezwykle przedsiębiorczy W siedemnastym wieku zostali monopolistami w całym regionie w produkcji sukna. W mieście było wtedy 157 warsztatów sukienniczych. 

W latach późniejszych Ośno zasłynie na cały świat. Na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku miasto staje się potentatem w hodowli bulw konwalii zdolnych do kwitnienia w kwietniu. Rocznie dla Europy i Ameryki w Ośnie produkowano sześć milinów bulw . „Konwaliowe Miasto” tak je nazywano na całym świecie. A producentów bulw „ Konwaliowymi Królami”. Dzisiaj ośniańską konwalię możemy spotkać jedynie w lesie.

Druga wojna światowa nie oszczędziła miasta. Najbardziej ucierpiały kamienice w ścisłym centrum miasta, dziwnym trafem mury obronne ocalały w całości. Wracamy do teraźniejszości. Czas na małe co nieco z naszego pięknego Ośna Lubuskiego, na pierwszy ogień idzie spacer wokół murów miejskich. Spacerując poczujemy klimat średniowiecza i poznamy zasady ochrony miast w czasach średniowiecza. Ośno Lubuskie to nasze pierwsze szlakowe miasto z zachowanymi prawie w całości obwarowaniami miejskimi. Mają one kształt zdeformowanego owalu. Ich długość to 1350 metrów. Pierwotnie miały 6 m wysokości. W ich ciągu znajdowało się 12 prostokątnych baszt. Dodatkowe trzy baszty cylindryczne wybudowano w XVI wieku. Do dnia dzisiejszego zachowało się dwie baszty koliste, trzy półbaszty prostokatne, zadaszone w pełnej wysokości. Siedem półbaszt bez przykrycia, oraz siedem furt. Jeżeli chcemy zobaczyć mury w całości to jest jedno takie miejsce w mieście, z którego doskonale możemy to zrobić . Jest to wieża kościoła. Nie wiem czy jest teraz możliwość wejścia na nią. Dawniej uśmiechając się do Proboszcza i ładnie prosząc można było tam wejść. . Naszą piesza wędrówkę wokół murów rozpoczynamy od ulicy Słubickiej, gdzie pierwotnie stała brama wjazdowa do miasta. Brama frankfurcka. Drugą bramą po przeciwległej stronie miasta, była brama sulęcińska. Zostały one rozebrane na przełomie 18 i 19 wieku. Przy nieistniejącej bramie frankfurckiej widzimy mury o pierwotnej wysokości czyli sześciu metrów. Spostrzegawczy zobaczy tu kule armatnie w murze. Mury otaczają w całości dawne stare miasto. Co czyni je bardzo wyjątkowe. No to w drogę. Mury obronne zbudowane z kamienia polnego. Przez wieki ubytki uzupełniano cegłą. W niektórych miejscach widać samą cegłę Stojąc na wprost wjazdu do miasta kierujemy się na prawo. Pierwsza mijaną basztą jest baszta smołowa, prostokątna otwarta od strony miasta. Taka przyszła mi myśl, niby czasy odległe, a rozwiązania techniczne na wskroś nowoczesne. Pomysł na bramy obronne, otwarte od strony miasta to rozwiązanie proste, ale niewspółmiernie skuteczne. Obronę prowadzić można było na poszczególnych piętrach, różnymi środkami. Dostarczanie broni obronnej, wymiana ludzi, transport rannych odbywał się bez przeszkód. Nazwa chyba wskazuje ( choć to bardziej mój domysł), że obrońcy miasta z tej baszty na wrogów wylewali gorącą smołę ( a może nie?) Dalej mijamy basztę kapłańska , czyżby jej nazwa z powodu sąsiedztwa kościoła? i dochodzimy do jednej z dwóch zachowanych baszt cylindrycznych Baszty Złodziejskiej, w której od czasów średniowiecza znajdowało się więzienie. W pobliżu znajdował się dom kata i miejsce straceń z szubienicą pośrodku. Zaraz koło niej znajduje się Baszta Zwinger wole tłumaczenie psiarnia . Wędrując dalej mijamy drugi wjazd na stare miasto z nieistniejącą bramą sulęcińską. Idziemy dalej. Dochodzimy do drugiej cylindrycznej baszty krzakowej , nazwanej tak w XIX wieku. W średniowieczu pełniła ona rolę więzienia pomocniczego. Zataczamy krąg dochodzimy do wielkiej Baszty Chyżyńskiej i po 150 metrach jesteśmy z powrotem w miejscu gdzie zaczynaliśmy nasz spacer. Stojąc tyłem do wejścia, po prawej stronie na wzgórzu widzimy kaplicę Świętej Gertrudy. W średniowieczu takie kaplice stawiane były ze środków miejskich i zawsze poza murami miejskimi. Spełniały one role przytułków dla ubogich , kalek i starców stąd ich potoczna nazwa kaplice szpitalne. Problemy socjalne rozwiązywane przez pomoc miasta to nie tylko nasze czasy. Kaplice świętej Gertrudy to ówczesne domy opieki społecznej. W tamtych czasach służyły one też jako schroniska dla wędrowców, którzy nie zdążyli przybyć na czas przed zamknięciem bram wjazdowych do miasta. Osniańska gotycka kaplica w stanie prawie nienaruszonym przetrwała do dzisiaj. Pełni ona teraz funkcje kaplicy cmentarnej. Dla chętnych polecam spacer po starej części cmentarza.

Wchodzimy na teren starego miasta. Na skwerze przy studni i armacie możemy chwile odpocząć. Od razu zauważamy majestatyczną bryłę ogromnego kościoła gotyckiego. Powoli kierujemy tam nasze kroki. Kościół jest pod wezwaniem, no jakby inaczej, patrona pielgrzymów świętego Jakuba. Budowę rozpoczęto w trzynastym wieku. Jego wielkość świadczy o wielkim znaczeniu miasta w czasach jego budowy. Środek kościoła robi duże wrażenie. Najcenniejszymi zabytkami są: ołtarz główny, kamienna chrzcielnica, i drewniana ambona, no i neogotyckie organy. Wybudowane przez słynną firmę Wilhelma Sauera. Kunszt mistrza spowodował, że tutejsze organy to najwyższa półka brzmieniowa na świecie. Co roku organizowane są tu koncerty organowe. Każdy, który tu zagrał jest brzmieniem tych organów zachwycony. Mistrz Sauer swoje organy budował na całym świecie. Kilka naszych szlakowym miast jest w ich posiadaniu.

Z kościoła ruszamy obejrzeć piękny neogotycki miejski ratusz i znajdujące się tu w budynku ratusza muzeum ziemi torzymskiej. Ośno Lubuskie dawniej to stolica ziemi torzymskiej. Zwiedzając muzeum dowiemy się o wielu interesujących rzeczach. Na przykład, że: Ośnianin: Oskar Dorffler wynalazł baleron. Bardzo znany amerykański fizyk pochodzenia polskiego Kamil Walczak to również ośnianin. Ostatnio młoda piosenkarka z Ośna Lubuskiego pół Polka, pół Nigeryjka, Sara James zawojowała na początek Polskę a później podbiła Amerykę Północną.

To była magia szlaku. Czas na magię smaku. W Ośnie Lubuskim jest takie magiczne miejsce znane w całej Polsce jak i poza jej granicami: to Afrodyta SPA. Dla smakoszy dobrej kuchni czekają tu: potrawy z ryb z własnej hodowli, wędliny własnej produkcji, własne przetwory. Całe menu restauracyjne przygotowane jest z własnych ekologicznych upraw. Więcej informacji znajdziecie na stronie internetowej www.afrodyta-spa.pl  To miejsce to harmonijne połączenie magii szlaku z magią smaku. Zjeść smaczną potrawę w otoczeniu magicznej przyrody to strawa dla ducha i ciała. Dla ciała to miejsce niezwykłe, gdzie możemy skorzystać tu z pełnej oferty SPA.

Kolejne spotkanie z magią smaku i harmonijnym powiązaniem z magia szlaku jest restauracja Villa Plenna. Znajdą tu Państwo cały wachlarz od dań prostych po dania wykwintne. Zakres to kuchnia polska i kuchnia śródziemnomorska. Ich ciasta to prawdziwe niebo w ustach. Możemy je popić rewelacyjną lemoniadą z widokiem na jezioro Reczynek. Więcej informacji na stronie: www.villaplena.pl

Dla smakoszy swojskiego domowego jadło polecam miejscową bazę agroturystki. Dwanaście kilometrów od Ośna w Smogórach jest Smocze Ranczo. Wolno stojący domek letniskowy położony nad stawem rybnym, gdzie możemy złowić i zjeść smaczną rybę. Po wcześniejszym umówieniu możemy uczestniczyć w warsztatach: strzyżenia owiec, pszczelarskich, wykopkach, poszukiwaniu skarbów, oraz w wycieczkach rowerowych .

Po obfitych posiłkach spalać kalorie możemy spacerując wokół jeziora Reczynek lub po nim popływać, korzystając z przepięknej plaży miejskiej. Spacer wokół Jeziora Reczynek to czas na kolejna magię szlaku. Spacerują nim dojdziemy do niezwykłego Amfiteatru położonego nad samym jeziorem. Położenie jego jest magiczne, lecz jego historia już nie jest taka magiczna. Został zbudowany w celu organizowania wieców partii NSDAP hitlerowskich Niemiec. W Polsce są tylko dwa takie amfiteatry Jeden w Ośnie Lubuskim drugi na Górze świętej Anny. Tuż obok jest romantyczna mała wysepka z ławeczkami, gdzie w spokoju można podziwiać naszą magię szlaku.

Jezioro Reczynek to jezioro w środku miasta, ale jest tylko jednym z wielu jezior znajdujących się wokoło Ośna Lubuskiego. Małe Mazury bo tak są nazywane okolice Ośna. Powołany został Zespól Przyrodniczo-Krajobrazowy Uroczysko Osniańskich Jezior. Jeziora są czyste położone wśród lasów, idealne na spokojny kontakt z przyrodą. W ciszy i spokoju można delektować się magią szlaku. Polecam serdecznie. Czas pożegnać to niezwykłe miejsce i ruszyć w drogę poznać najbliższą okolicę.

Kierujemy się w stronę Rzepina. Jedziemy mijając boczne drogo na Połęcko, Lubiechnie Małą jedziemy dalej. Dojeżdżamy do Skrętu na Lubiechnię Wielką. Skrecamy w prawo, jedziemy do zagrody Edukacyjnej „ Dereniówka” posmakować potraw zarejestrowanych jako tradycyjne produkty regionalne województwa lubuskiego. Właścicielka zagrody Pani Grażyna Dereń to laureatka wielu konkursów kulinarnych Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki regionów. Tradycyjne produktu z tutejszej dereniówki to: Schab tradycyjny słubicki, druga potrawa to chleb domowy na zakwasie, koleje to: pączki lubuskie, bigos myśliwski, pierogi z kapustą i grzybami leśnymi, pierogi z kasza gryczana i twarogiem, nalewka z owoców derenia. Ale lista! Do posmakowania wszystkiego trzeba zdrowia, no ale jak tu nie smakować jak to takie rajsko smaczne wszystko.

Ze zwiększonym ciężarem dojeżdżamy do Rzepina. Co tu polecamy? Spływ kajakiem po rzece Ilance, Technikum Leśne w Starościnie. Przyrodniczy szlak bobrowy, i jeden z najstarszych w Polsce Dębów, Dąb Piast.

Teraz jedziemy do Słubic, poznać miasto, którego na próżno szukać na jakiejkolwiek mapie. Posiada ono własną flage, hymn, parlament i własny język. To miasta nazywa się Słubfurt. Historia jego powstania to rok 1999. W głowie niemieckiego artysta Michaella Kurzwellego narodziła się idea projektu artystycznego o nazwie SłubFurt to skróty od nazw Słubice i Frankfurt. Projekt artystyczny przerodził się w rzeczywistość. W 2003 roku odbyły się tu nawet igrzyska olimpijskie SłubFurtu. Konkurencje olimpijskie przygotowana z właściwym sobie poczuciem humoru. Najpopularniejszą konkurencja był rzut sztangą przez granicę, ale sztangą papierosów. Kolejne igrzyska olimpijskie odbyły się w 2016 roku. Słubfurt ma swoją rozgłośnie radiową. O historii projektu i jego planów na przyszłość można poczytać w internecie.

My jedziemy dalej kierując się w kierunku na Szczecin mijamy Drzecin tu też jest zarejestrowany produkt regionalny Chleb ze starego pieca. Dalej skręcamy na Lisów, mijamy Starków dojeżdżamy do Kowalowa. Tu mieszka arcymistrz magii smaku Jan Skałecki, chodząca encyklopedia produktów regionalnych. Laureat czterech pereł kulinarnych przyznawanych przez Polską Izbę produktu regionalnego. Jego asy z rękawa to : syrop z buraka cukrowego, kiełbasa z weka, zupa z dyni na zacierkach, oraz zarejestrowana jako produkt regionalny, ginąca odmiana jabłek, jabłka landsberskie, Od 17 lat zbiera przepisy kulinarne przodków, którzy przyjechali na ziemię lubuską. Za ta inicjatywę otrzymał wyróżnienie „ Klucz do polskiej spiżarni. Najwyższe wyróżnienie nazywane wśród regionalistów kulinarnym Noblem. Pan Jan był inicjatorem założenia w Kowalowie Izby regionalnej, którą warto zobaczyć. Kolejna rzeczą godna tutaj uwagi jest romański najstarszy kościół w województwie lubuskim z tajemniczą szachownicą. Zadanie dla zwiedzających znaleźć ową szachownicę. Zagadkę szachownic na kościołach próbował rozwiązać najsłynniejszy nasz detektyw, muzealnik bohater książek Zbigniewa Nienackiego Pan Samochodzik.

Z Kowalowa wracamy do Ośna przed murami skręcamy w lewo w kierunku Słońska. Mijamy Gronów, dalej przed Chartowem po prawej stronie znajduje się obelisk upamiętniający słynnych zwiadowców „Cichociemnych” o których powstało kilka książek. Mijamy Chartów i dojeżdżamy do naszej czwartej szlakowej miejscowości. Do Słońska, to ponad 400 letnia stolica zakonu Joannitów języka Brandenburskiego, ale to już w kolejnym odcinaku naszego bloga. Serdecznie zapraszam.

Podcast

OŚNO LUBUSKIE I OKOLICE

 

Zapraszamy do obejrzenia  wideopocztówki z Osna lubuskiego z 2005 roku